Wstecz / Spis treści / Dalej

* * *

Gdyśmy już wszyscy wygodnie usiedli, Jezus zaczął mówić: “Kiedy zaczynamy się jednoczyć z całą mocą naszej świadomości, uznajemy wówczas siebie za jej działającą część, i ostatecznie poczynamy rozumieć, że to właśnie jest owa wielka zasada – Bóg. Wkrótce też spostrzegamy fakt, że cała świadomość i zdolność rozumienia kosmosu działa wespół z nami. Równie szybko zrozumiemy, że świadomość i zdolność myślenia wszystkich wielkich geniuszów, podobnie jak i mała ograniczona mentalność pojedynczej komórki ciała, pracuje z nami w zupełnej zgodzie i harmonii, że jest to właśnie ów jedyny, wielki, uświadamiający rozum, z którym jesteśmy niewątpliwie i bezwarunkowo złączeni. W istocie tedy my jesteśmy właśnie tym rozumem – samoświadomością kosmosu. W chwili, kiedy to odczujemy – nic już nie jest w stanie oddzielić nas od boskiego jestestwa. I otóż z tej kosmicznej świadomości możemy już wówczas czerpać wszelką wiedzę, możemy poznać wszystko bez zgłębiania, bez procesu roztrząsania i przechodzenia od jednej lekcji do drugiej ani od jednego punktu do drugiego. Doświadczenia niezbędne są tylko do tego, by nas wprowadzały w położenie, w którym moglibyśmy to łatwiej zrozumieć i dojść do takiej myśli. Wówczas bowiem stajemy się zdolni do zgłębienia i włączamy do tego całą swoją myśl.

Istnieje potężny, nieprzezwyciężony strumień wiecznie pobudzającej myśli, i nic nie jest w stanie odwrócić nas od urzeczywistnienia naszych osiągnięć. Jesteśmy złączeni ze wszystkimi i ze wszystkim niepowstrzymanie postępującym naprzód. Niemożliwością też jest powstrzymanie nas przy jakichkolwiek warunkach od naszych zadań.

Kropla wody słaba jest tylko wówczas, kiedy została oddzielona od oceanu; lecz gdy włączycie ją z powrotem do jego wód, staje się tak samo potężna jak i cały ocean, bez względu na to, czy godzimy się z tym faktem lub wierzymy w to. Takie jest rozumne prawo, a my uosabiamy to samo.

Zespolenie całej prawdy, to właśnie owa wielka zasada – Bóg. Wszystko z wieczności w wieczność; i czy będzie to, jak my ujmujemy, wielka czy mała prawda, każde prawdziwe (pomyślane czy wypowiedziane słowo) zawsze jest częścią wielkiej prawdy – jednej, wielkiej wszystkości, jednej uniwersalnej prawdy, i my jesteśmy właśnie nią. Kiedy zrozumiemy i urzeczywistnimy tę jedność, wówczas będziemy absolutnie trzymać się prawdy, będziemy mieć całą prawdę poza sobą i nasza nieprzezwyciężoność się pogłębi i spotęguje. To owa siła oceanu popychająca falę, czyli dająca siłę fali, tak samo jak człowiek jest częścią boskiej siły.

Zespolenie całej miłości to również wielka zasada – Bóg. To suma wszystkich dobrych skłonności, każdej wybuchającej emocji, każdej miłującej myśli, spojrzenia, słowa lub uczynku. Każda przyciągnięta miłość – wielka czy mała, wzniosła czy przyziemna – zmusza jedyną bezgraniczną miłość do przejawienia się, i nie ma dla nas nic nazbyt wielkiego. Jeżeli kochamy nieegoistycznie, to z nami cały ocean kosmicznej miłości. To, co otrzymywane bywa jako najmniejsze, okazuje się wielkie, ponieważ dąży do absolutnej doskonałości. W ten sposób cały świat, czyli kosmos miłości z nami. Nie ma na Ziemi ani na niebie większej siły niż czysta miłość. Ziemia staje się wówczas niebem, albowiem niebo jest prawdziwym domem ludzkości.

Zespolenie każdego istniejącego stanu i każdej formy wielkiej żywej istoty jest jedną, wieczną, Kosmiczną Zasadą – Bogiem, bez względu na to, czy będą to oddzielne istoty, światy, planety, gwiazdy, atomy, elektrony czy nawet najmniejsze ich cząsteczki. Wszystkie razem tworzą jedną, nieskończoną całość, której ciałem jest wszechświat, duchem – kosmiczny umysł, duszą – kosmiczna miłość, rozumem – kosmiczna świadomość.

Splecione razem w monolit – ciała ich, rozumy i dusze utrzymują się w jedności, związane siłą miłości; jednak każde działa we wiecznej indywidualnej odrębności, krążąc swobodnie w swej orbicie i oktawie harmonii, pociągane i przytrzymywane wspólną siłą miłości tego świata zgodności. Twierdzimy, że tej wielkiej istności nic nie może się przeciwstawić. Składa się na nią każda jednostka ludzkości, podobnie jak i każda jednostka wszechświata. Jeżeli jakaś część czy jednostka wyłącza się z całości, to dla wielkiej istności nie czyni to żadnej różnicy, natomiast taki fakt bardzo będzie odczuwalny dla odłączonej jednostki. Ocean nie odczuwa oddzielenia się od niego kropli wody, lecz kropla bardzo odczuwa powrót do oceanu lub rozłączenie się z oceanem.

Nie dość powiedzieć, że jesteśmy bliscy wielkiej kosmicznej zasadzie – Bogu. Powinniśmy jeszcze stanowczo wiedzieć, że jesteśmy jedno z Nim i w Nim. Że pochodzenie nasze ma źródło w Nim i złączeni jesteśmy całkowicie z Nim, jako Zasadą; że nie możemy być rozłączeni lub trwać oddzielnie od Boga, jako naszej praprzyczyny. W ten sposób działamy z przyczyną siły, która jest niepodzielną siłą. Jest to prawo, że w przyczynie żyjemy, poruszamy się i mamy naszą osobowość. A zatem, kiedy chcemy wejść w kontakt z Bogiem, nie powinniśmy myśleć o czymś poza nami istniejącym i trudnym do osiągnięcia. Wszystko, co powinniśmy wiedzieć, to że Bóg jest wewnątrz nas, tak samo jak i wokoło nas, i że całkowicie jesteśmy włączeni w istność Boga; że świadomie przebywamy wewnątrz obecności bożej, znajdujemy się w Bogu i rozporządzamy całą Jego mocą. A więc nie powinniśmy się wahać ani dociekać, lecz zmierzać prostą drogą do Boga wewnątrz nas. Tu właśnie trwale i niepodzielnie panuje Chrystus, i my z Bogiem istniejemy wiecznie.

Tak podnosimy nasze śmiertelne ťjaŤ do realizacji życia wewnątrz, i życie to chroni nas od śmierci; powracamy do nieśmiertelnego, nieprzemijającego życia.

Jesteśmy przekonani o wiecznym życiu, i prawem naszym jest przeżywać to życie w pełni i w sposób doskonały.

Chrystus objawia się wewnątrz i mówi: ťPrzychodzę, byś mógł wieść pełne życie i we większym dostatkuŤ.

Powinno to być prawdziwym zmartwychwstaniem w naszej świadomości – wzniesienie się od śmiertelnych zmysłów do bardziej wysokiej wibracji życia, prawdy i miłości. Jak się cała przyroda budzi i rozwija wokół nas, tak podnosimy i my siebie samych, aż ujrzymy brzask tego zbliżającego się wielkiego dnia. W ten sposób się uwalniamy od śmiertelnych głazów oraz wszelkich uczuć ograniczających, którymi skrępowane są nasze ciała. Niejako odwalamy z naszej świadomości kamień materialności, ów ciężar myśli oddzielający życie wewnętrzne od zewnętrznego, który żywy obraz więził w śmierci, negując jego życie, tak żeśmy nie uznawali jego praw do istnienia. Podnieśmy się i uwolnijmy od śmierci – oto, co znaczy zmartwychwstanie.. Jest ono przebudzeniem do pełnej realizacji życia tutaj i teraz właśnie; do życia wszechobecnego, wszechmogącego i wszechwiedzącego – w bezgranicznej wolności, w przepięknym wyrażeniu wiecznie rozwijającego się działania.

Kiedy myśl ta zapala nasze serca i cała istota płonie tym wewnętrznym życiem, wówczas już łatwo możemy wyciągnąć rękę i powiedzieć: ťŁazarzu wstań! Wyjdź ze swej trumny, albowiem ty nie podlegasz żniwu śmierci! Powróć do życia! Zbudź się ze swej iluzji – zbudź się teraz i tutaj!Ť. Tak się budzimy i my do świadomości Nauczyciela, i będziemy ronić łzy, widząc przyziemność tych, którzy są obecni przy przebudzeniu. Tysiąc lat takiego przebudzenia było objawione ludzkości, a mimo to wielu śpi nadal; lecz ich sen bynajmniej nie usprawiedliwia nas, byśmy mieli postępować tak samo – albowiem dlatego, że my działamy, ludzkość się budzi stopniowo do swego z prawa przysługującego jej dziedzictwa.

A kiedy już zostaliśmy przebudzeni do naszego dziedzictwa, budzimy się także do piękna i wiecznej czystości, zgodnie ze starożytną tradycją, że ciała nasze są wiecznie piękne, czyste i doskonałe.

Pozostają one istotnie zawsze piękne i czyste, duchowe i boskie – prawdziwe świątynie Boga. Przebudzenie to przekonuje nas także, że ciała nasze nigdy nie traciły tego szlachetnego stanu. Widzimy, iż przeciwne o tym mniemanie było jedynie w pojęciu ludzkości. Lecz gdy tylko ta myśl odpada, ciało powraca do swego prawdziwego dziedzictwa – boskości.

Wonność ciepłego letniego wieczoru napełnia wówczas całą przyrodę, a nasze ciała pochłaniają te emanacje; wkrótce czyste promienie białego światła pojawiają się wewnątrz naszych ciał, płonących tym blaskiem, i to delikatne, lecz jaśniejące żywe światło napełnia wokoło czystą atmosferę niby złocistobiała mgła, Światło to stale się zwiększa, aż okryje i zapełni wszystko wokół nas.

Tonąc w tym blasku, pojawia się czysta, kryształowobiała jasność, oślepiająca i migocąca blaskiem przerastającym najczystsze diamenty, wypływa z naszych ciał, które płoną wówczas czystym, jaśniejącym i przepięknym światłem. Stoimy teraz na Świętej Górze Przemienienia, z ciałami prześwietlonymi i płonącymi pięknym promienistym blaskiem, pogrążonym całkowicie w życiu boskim. Syn człowieczy stał się Chrystusem i królestwo boże pośród ludzkości stało się jeszcze raz bardziej realne, ponieważ inni objęli i przejawili je w pełnym władaniu. I to światło bożego królestwa staje się bardziej silne, dzięki temu objęciu i przejawieniu go.

Takim jest prawdziwe ciało, które ludzkość zawsze posiadała i które w obecnej chwili posiadają wszyscy. Ciało to istniało zawsze i będzie istniało wiecznie. Jest ono zawsze tak młodzieńcze, że jakikolwiek zalążek starości czy rozkładu nie ma do niego dostępu. Przejawia taką żywotność, że nie może umrzeć. Ciało takie może być krzyżowane tysiące razy i z owego krzyżowania staje się jeszcze bardziej zwycięskie. Jest ono boskim panem każdej sytuacji. Ciało takie zmartwychwstaje wiecznie.

I otóż jest to dla was zapowiedź nowego wieku, podobnie jak była obwieszczona dwa tysiące lat temu, albowiem dziś jest tak samo, jak było wówczas. To niejako zmartwychwstanie starożytnej zapowiedzi, która była przekazywana także tysiące wieków wstecz i w języku tak prostym, że mogły ją czytać dzieci. Głosi ona, że człowiek, według swego swobodnego wyboru, winien porzucić królestwo ludzkie i dojść do królestwa bożego.

Obowiązkiem syna człowieczego jest realizować swoją boskość, odsłonić ją w swym ciele i stać się Chrystusem Boga w królestwie bożym. Alboż nie wiecie, że jesteście bogami?

Wiecie, że królestwo boże znajduje się wewnątrz was i jest najbardziej naturalną rzeczą w świecie. Wyście tylko przejrzeli fakt, że jeżeli człowiek przebywa w Chrystusie, to On jawi sobą nową postać, Radością Ojca jest danie wam królestwa, by każdy wchodził w jego posiadanie. Pytanie może ograniczyć się tylko do tego: ťKiedy?Ť. Odpowiedź zawsze będzie jednakowa: ťWtedy, gdy zewnętrzne stanie się wewnętrznymŤ. Silny dąb, tkwiący wewnątrz żołędzi, wyłonił się z niej całkowicie wcześniej niż drzewo mogło się rozwinąć. Oczy nie widziały i ucho nie słyszało ani przychodziło do serca człowieczego, by wyobrazić rzeczy, jakie Bóg zgotował miłującym Go.

Bóg wie, że we wielkim domu wszechświata, dla każdej ludzkiej istoty jest przygotowane wspaniałe mieszkanie, i poszczególny człowiek ma tam indywidualne miejsce. Dom ten może stać tylko dlatego, że każdy trwa na przeznaczonym mu stanowisku. I czyż świadomość tego nie czyni lżejszym ciężaru każdego z was i nie upiększa twarzy uśmiechem? Nawet nie widać tych obciążonych, którzy myślą, że trudzą się jak nieme juczne zwierzęta. A więc, powiadam wam, jesteście wybranym i szczególnie uprzywilejowanym dziełem Boga; przeznaczona wam została osobliwa misja: nieść światło, spełniać pracę, w jakiej nikt inny nie może was wyręczyć; i jeżeli szeroko otworzycie wasze serca, umysły i dusze duchowi – nauczycie się od niego w waszym sercu. Tam znajdziecie, co wasz prawdziwy Ojciec mówi wam. Bez względu na to, w jakim stopniu uważacie siebie za krnąbrnych, lekkomyślnych czy nieopanowanych, gdy tylko wewnętrznie zwrócicie się do Boga – stwierdzicie, że On gorąco i czule was kocha.

Namaszczenie boże jest w was i nie potrzebujecie żadnego innego ani pouczania. Czyż nie jest to porzucenie starej myśli? Nie potrzebujecie, by ktokolwiek was uczył! Niezbędne jest tylko namaszczenie od Boga, który był i zawsze jest w was. Innych możecie przyjmować jak braci pomagających wam, zawsze jednak będziecie uświadamiani i kierowani z wewnątrz; dla was prawda tam przebywa i znajdziecie ją.

Prawda ta niezmiennie uczy, że ludzkość to niepodzielna jedność; nie związek, a wielka nierozerwalna całość – jedyne, zespolone z Bogiem wielkie jedno. Ludzkość, to więcej niż braterstwo. To jeden człowiek, podobnie jak krzew winorośli i jego gałązki stanowią jedną winorośl. Żadna cząstka czy jednostka nie może być oddzielona od całości. Pamiętacie modlitwę Chrystusa: ť.. .by wszyscy oni mogli być jednoŤ.

ťTen kto uczynił to najmniejszemu z moich braci – mnie to uczynił!Ť. Teraz już znacie Chrystusa, którym się zwie cały ród ludzki w niebie i na Ziemi.

A więc prawdą jest, że wszystko stanowi jedność. Jeden duch, jedno ciało – wielkie boskie ciało wszechludzkości; wielka miłość, światło, życie Boga – jednoczą to ciało w jedyną, doskonałą całość".