* * *Opuściliśmy tę wieś nazajutrz rano w towarzystwie dwu jej mieszkańców, którzy widocznie gotowi byli pracować nad sobą. Trzeciego dnia wieczorem przybyliśmy do wsi odległej o 12 mil od tej wioski, gdzie przeglądałem kronikę o Janie Chrzcicielu. Pragnąłem, by nasi współtowarzysze również przejrzeli tę kronikę, przeto postanowiliśmy się zatrzymać, a Dżast odprowadził nas do wsi. Przeczytana kronika wywarła wielkie wrażenie na moich przyjaciołach i postanowiliśmy sporządzić mapę, by odbyć tę podróż opisaną w kronice. Tego wieczoru przyszedł do nas mistrz, towarzyszący naszej czwartej grupie roboczej, i spędził z nami noc; miał dla nas również polecenia od pierwszej i trzeciej grupy. Mistrz ten urodził się i wychował w tej wsi, kronikę zaś ową spisali jego przodkowie i od tego czasu zawsze była przechowywana w rodzinie. Mówiono nam, że należy on do piątego pokolenia pochodzącego od tego przodka, który napisał tę kronikę, i że wszyscy z tej rodziny byli wyzwoleni od fizycznej śmierci zabrali swoje ciała ze sobą i mogą powracać w nich w każdej chwili, jeśli tego zapragną. Zapytaliśmy, czy byłoby możliwe, żeby to kronikarz przybył i porozmawiał z nami. Mistrz orzekł, że jest taka sposobność i umówiliśmy się, że spotkanie z kronikarzem i rozmowa z nim nastąpią jeszcze tego wieczoru. Upłynęło zaledwie kilka minut, gdy w pokoju zjawił się mężczyzna z wyglądu niemający więcej niż 35 lat. Przedstawiono go nam i wszyscy uścisnęliśmy mu dłoń. Byliśmy oszołomieni, widząc tak młodego człowieka, gdyż wyobrażaliśmy go sobie jako zgrzybiałego starucha. Był człowiekiem średniego wzrostu, o wydatnych rysach twarzy, lecz z wyrazem w niej takiej dobroci, jakiego nigdy dotąd nie widziałem. W każdym jego ruchu przejawiała się moc charakteru i cała istota jakby promieniowała światłem. Zanim usiedliśmy, Emil, Dżast i dwóch towarzyszących nam krajowców stanęli na środku pokoju ze skrzyżowanymi na piersiach rękami, trwając tak przez kilka minut w zupełnym milczeniu. Potem wszyscy usiedli, a kronikarz przemówił: Prosiliście o rozmowę, by lepiej zrozumieć kronikę, którą wam przygotowano i przedstawiono, i którą przetłumaczyliście. Otóż kronikę tę napisałem i dotąd jest u mnie przechowywana. Zawiera opis wielkiej duszy Jana Chrzciciela, i to, co wzbudziło w was tak wielki podziw, stanowi kronikę zdarzeń tego czasu, kiedy Jan Chrzciciel żył pośród nas. Uosabiał ogromną wiedzę i miał wielki umysł. Doceniał prawdziwość naszej nauki, lecz jak widać nie doszedł do dogłębnego jej poznania, gdyż gdyby urzeczywistnił ją w sobie w pełni ťnie skosztowałby śmierci na wiekiŤ. Siadywałem nieraz w tym pokoju i przysłuchiwałem się rozmowom mego ojca z Janem. Tu właśnie Jan przejął wiele z naszej nauki. Tu mój ojciec przeszedł na inny plan życia i wziął ze sobą swoje ciało. Jan był obecny przy tym. Każdy z naszej rodziny, odchodząc na inny plan bytu zabierał ze sobą swoje ciało. Przejście to oznacza duchowe udoskonalenie ciała w takim stopniu, że człowiek staje się świadomy głębokiego duchowego sensu życia, czyli Boga w sobie; widzi życie takim, jakim widzi je Bóg i wówczas dostępuje przywileju doświadczenia najwyższej nauki, a z tego królestwa jest w stanie nieść pomoc wszystkim. Z tego królestwa nigdy nie schodzimy z drogi rozwoju, kto bowiem dosięga tego miejsca nie pragnie się zniżać. Wie wtedy, że życie jest wszechpostępem, nieustannym dążeniem naprzód i nie masz powrotu do już przebytego, i nikt z nich tego nie pragnie. Wszyscy, którzy osiągnęli ten poziom, okazują pomoc spragnionym światła, a myśli rozsyłane przez nich nieustannie po całym wszechświecie, są przyjmowane przez te boże dzieci, gotowe już do przyjęcia tego posłannictwa i nauczania z kolei innych w każdym zakątku naszego globu. Stanowi to pierwsze zadanie po osiągnięciu tego królestwa, czyli stanu świadomości, w którym jesteśmy zdolni i pragniemy pomagać w taki sposób wszystkim. Możemy też rozmawiać i rozmawiamy, i nauczamy tych, którzy są już do tego przygotowani, podnosząc ich świadomość przez samorozwój lub przy pomocy innych. Nikt inny nie wykona za was waszego dzieła i nie jest w stanie również bez waszej wewnętrznej pracy w tym kierunku, poprowadzić was ku nieskończoności. Sami musicie zdecydować się wykonać swoje dzieło i macie możność wykonania go. Wtedy stajecie się całkowicie zdolni i samodzielni. Kiedy wszyscy, podobnie jak Jezus, staną się świadomi tego, że istnieje niezniszczalne duchowe ciało, i utwierdzą się w tej świadomości, wówczas będziemy mogli porozumiewać się ze wszystkimi i uzyskaną przez nas naukę przekazywać większej liczbie ludzi. Otrzymaliśmy przywilej poznania tego, iż wszyscy mogliby również czynić to, co my czynimy, czyli tak samo mogliby rozwiązywać każde życiowe zagadnienie, i to co wydaje się trudne i tajemne, okazałoby się dla nich rzeczą zupełnie prostą i łatwą. Nie sądzę, bym się różnił od innych ludzi, których spotykacie codziennie, a i ja również nie widzę w was żadnej różnicy". Wyznaliśmy, że spodziewaliśmy się ujrzeć go w bardziej wysubtelnionej postaci, ale on wyjaśnił nam, że: To tylko wskutek śmiertelnego porównywania tego, co jest w człowieku nieśmiertelne. Gdybyście dopatrywali się jedynie właściwości bożych, widzielibyście każdą ludzką istotę taką, jaką widzicie mnie, czyli przez dostrzeganie Chrystusa w każdym ludzkim obliczu. Chrystus ta właściwość boża byłby dla was oczywistością we wszystkich. My nie czynimy żadnych porównań. Wszędzie i we wszystkich ludziach dostrzegamy jedynie Chrystusa, czyli właściwość bożą, dlatego postrzegamy ludzi inaczej niż wy. My dostrzegamy doskonałość, albowiem posiadamy doskonały wzrok, podczas gdy wy nie jesteście w stanie widzieć tej doskonałości, jako niedostępnej waszemu wzrokowi. Nasze nauki same przez się zdają się sprowadzać na was natchnienie, kiedy wznosicie swą świadomość do możności widzenia nas i rozmawiania z nami, i obcujecie z którymkolwiek z naszych braci, pouczających was, jak to się dzieje obecnie. Jednak sam fakt rozmowy lub obcowania z nami nie udziela jeszcze natchnienia, ale już sam charakter nauczania prowadzi do tego punktu, w którym może się objawić natchnienie. Prawdziwym natchnieniem jest jedynie to, co wywodzi się bezpośrednio od Boga i co Bóg może wyrazić przez nas. Wtedy naprawdę uzyskujecie możność obcowania z nami. Idealny obraz kwiatu w najdrobniejszych szczegółach zawarty jest w jego nasieniu i z niego się oni rozwija rozmnaża. Możemy to nasienie przetworzyć w doskonały kwiat, w ciągu godziny. Jeżeli zewnętrzny kształt jest wypełniony po najdrobniejsze szczegóły, w efekcie kwiat osiągnie pełnię swej krasy. Tak samo i Bóg zachowuje w Swym umyśle idealny obraz każdego Swego dziecka, przez które pragnie Siebie wyrazić. Możemy też pójść dalej na tej drodze doskonałego wyrażania się, jeśli pozwolimy Bogu wyrazić przez nas w ten doskonały sposób to, co On dla nas począł. Trudność zagadnienia rozpoczyna się dopiero wówczas, gdy przejmujemy wszystko we własne ręce. I tak rzecz się ma nie tylko u jednostek, lecz i u wszystkich. Dla nas jest oczywiste, że nie różnimy się od was. Różnica polega tylko na stopniu rozumienia i to wszystko. Wszelkie izmy", kulty i wyznania, rozmaite aspekty widzenia różnych wierzeń wszystkie są dobre, gdyż ostatecznie prowadzą swych wyznawców do uświadomienia sobie tego, że pod tym wszystkim jest ukryty głęboki rzeczywisty czynnik, którego nie dostrzegali, z czyni się nie zetknęli, a co słusznie należy do nich i czym by mogli, i powinni niepodzielnie władać. My upatrujemy w tym tę prawdziwą rzecz, która ostatecznie doprowadzi człowieka do władania wszystkim. Sam fakt, że człowiek wie, iż istnieje coś wyższego, czym mógłby władać, będzie dla niego bodźcem pobudzającym dotąd, dopóki tym czymś nie zawładnie. Tym sposobem dokonuje się rozwój wszystkich rzeczy i spraw życia. Najpierw idea boska przenika do świadomości człowieka, a kiedy się człowiek zastanowi nad tym, zauważa nad sobą coś wyższego. Lecz zazwyczaj schodzi on na manowce i błądzi, nie mogąc rozpoznać źródła, skąd ta idea pochodzi, ale sądzi, że wyłącznie zrodziła się w nim. I wówczas odchodzi od Boga zamiast starać się wyrażać sobą doskonałość bożą, wyraża rzeczy niedoskonałe, a mógłby z łatwością czynić je doskonałymi. Gdyby człowiek potrafił sobie uświadomić to, że każda idea jest bezpośrednim doskonałym przejawem Boga, wówczas z każdej czyniłby idealny znak boży, nie przykładając do tego swych śmiertelnych rąk, ale pozwalając wyrazić się przezeń Bogu. Wtedy na pewno okazałby się w nim doskonały ideał. Należy oczywiście uświadomić sobie, iż Bóg jest nieśmiertelny, i że wszystko, co śmiertelne, nie może być w żaden sposób pomocne. Na tej drodze człowiek w krótkim czasie nauczyłby się wyrażać wszystko doskonałe. Jedyną doniosłą sprawą, którą człowiek musi pojąć i ją realizować to wznieść się ponad siły i pojęcia fizycznego umysłu, i wyrażać bezpośrednio Boga; albowiem wszystkie materialne moce i poglądy są w pełni wytworem ludzkim, i wiodą na manowce". Na tym nasza rozmowa została zakończona i postanowiliśmy się spotkać podczas jutrzejszego śniadania. |