* * *Nieliczna grupa naszej ekspedycji, przedsięwziętej w celu badań metafizycznych, zebrała się w Potalu, jako punkcie odprawy. Była to niewielka wieś położona na odległej prowincji w Północnych Indiach. Napisałem do Emila, zawiadamiając go o przyjeździe, lecz nie wspomniałem ani o celu naszej podróży, ani też o liczebności członków ekspedycji. Ku wielkiemu jednak naszemu zdziwieniu zastaliśmy wszystko przygotowane dla całej grupy, a Emil i jego współtowarzysze znali doskonale wszystkie nasze plany. W czasie pobytu naszego w Południowych Indiach Emil wyświadczył nam wprost nieprawdopodobne usługi, natomiast usług i pomocy doznanych od niego tym razem nie dałoby się po prostu opisać. Jemu i tym przedziwnym Duszom, z którymi spotykaliśmy się w czasie ekspedycji, przypisuję powodzenie całej naszej wyprawy. Do Potalu przybyliśmy późnym wieczorem 22 grudnia 1894 roku i dowiedzieliśmy się, że w dalszą podróż mamy wyruszyć rano w sam dzień Bożego Narodzenia. Podróż ta stała się najpamiętniejszą ze wszystkich wypraw całego naszego życia. Nigdy nie zapomnę tych słów, z jakimi Emil zwrócił się do nas tego ranka. Były one wypowiedziane przepięknym angielskim językiem, mimo iż mówca ani nie otrzymał angielskiego wychowania, ani też nie wyjeżdżał poza granice Dalekiego Wschodu. Słowa Emila były następujące: Dziś mamy dzień Bożego Narodzenia. Dla was oznacza to dzień, w którym się narodził Jezus z Nazaretu, czyli Chrystus. W chwili tej zapewne przychodzi wam na myśl, że został posłany na Ziemię, by odkupić ludzkość z grzechów a więc dla was Jezus uosabia wielkiego pośrednika pomiędzy wami a Bogiem. Stąd też wzywacie zazwyczaj Jezusa jako owego pośrednika pomiędzy wami a waszym Bogiem, którego uważacie za Boga groźnego i zagniewanego, przebywającego w miejscu zwanym przez was niebem, usytuowanym nie wiadomo gdzie aczkolwiek myślę, że to tylko w świadomości ludzkiej mniemacie, że możecie mieć dostęp do Boga tylko za pośrednictwem Jego mniej surowego, ale wielkiego, szlachetnego i bardziej kochającego syna. Nazywacie go błogosławionym, i przyjście jego na świat obchodzicie właśnie dziś. Dla nas dzień ten ma daleko większe znaczenie: oznacza, nie tylko przyjście na świat Jezusa Chrystusa, lecz symbolizuje zarazem narodziny Chrystusa w każdej ludzkiej świadomości. Dzień Bożego Narodzenia oznacza dla nas narodzenie się wielkiego mistrza oswobodziciela ludzkości z materialnych więzów i ograniczeń. W naszym rozumieniu ta wielka dusza przyszła na Ziemię po to, by pokazać nam pełniej drogę do rzeczywistego Boga jedynego, wszechmocnego i wszechwiedzącego by pokazać nam, że Bóg jest wszechmądrością, wszechdobrocią, wszystką prawdą i wszystkim we wszystkim. Wielki ten mistrz, który w dniu dzisiejszym przyszedł na świat, został posłany w tym celu, by jak najpełniej dowieść nam, iż Bóg nie tylko nie przebywa gdzieś poza nami, lecz że właśnie przebywa z nami i w nas; że nigdy nie był i nie może być oddzielony od nas lub od któregokolwiek ze Swych stworzeń; że jest zawsze sprawiedliwym i kochającym Ojcem. Jest On wszystkim; wie o każdej rzeczy, wie wszystko i Sam jest całą Prawdą. Gdybym nawet posiadł zrozumienie wszystkich ludzi, także wtedy byłoby ponad moje siły wyrażenie wam choćby w skromnej mierze tego wszystkiego, co te święte narodziny oznaczają dla nas. Żywimy przekonanie i mamy nadzieję, że wraz z nami zrozumiecie, iż ten wielki mistrz przyszedł do nas po to, byśmy mogli mieć pełniejsze rozumienie życia tu na Ziemi, że wszystkie śmiertelne ograniczenia zostały stworzone przez człowieka, i nie mogą być inaczej tłumaczone. Wierzymy niezłomnie, że ten największy ze wszystkich nauczycieli przyszedł po to, by pełniej dowieść nam, iż Chrystus przebywający w nim, przez którego czynił owe wszechpotężne dzieła jest tym samym Chrystusem, przebywającym w nas we mnie i w całej ludzkości; że stosując jego nauki możemy również czynić to, co czynił on, i większe jeszcze dzieła. Wierzymy, że Chrystus przyszedł po to, by pokazać nam, że jedynie Bóg jest wielką i jedyną przyczyną wszystkich rzeczy że jest On Wszystkością. Słyszeliście, być może o tym, że utrzymujemy, iż pierwsze nauki Jezus uzyskał pośród nas. Możliwe, iż niektórzy z was wierzą w to. Niech i tak będzie. Czyż zresztą, nie wszystko jedno, czy przyszedł z naszej sfery, czy też jako bezpośrednie objawienie Boga jedynego źródła wszystkich rzeczywiście istniejących rzeczy? Jeśli bowiem idea umysłu Boga została przyswojona przez jednego człowieka i przejawiona przez niego drogą wypowiedzianego słowa, to czyż nie mogą poszczególni lub wszyscy ludzie przyswoić znowu tej myśli z wszechświata? Z tego, iż jeden przyswoił sobie daną ideę i wyjawił ją innym wynika, że stanowi ona jego nieodłączną własność albowiem gdyby ją przyswoił i zatrzymał, to skądże mogłaby być znowu otrzymana? Lecz by jednak móc otrzymać więcej, musimy oddawać nieustannie to, cośmy sami posiedli. Gdybyśmy zatrzymali dla siebie to, co dajemy, wówczas nastąpił by zastój i stalibyśmy się podobni do koła poruszanego przez wodę, które nagle samowolnie zaczyna zatrzymywać spadający nań strumień, stając się wkrótce obezwładnione przez tę samą unieruchomioną wodę. Tylko wówczas, gdy woda może bez przeszkód przepływać przez koło, ma znaczenie dla wytwarzania siły poruszającej koło. To samo dzieje się z człowiekiem. Kiedy obcuje z ideami Boga musi wysyłać je od siebie, by inni mogli z nich korzystać; musi pozwolić wszystkim czynić to, co sam czyni, by wszyscy mogli wzrastać i się rozwijać. Według mego zdania wszystko przyszło do Jezusa jako bezpośrednie objawienie od Boga, tak jak niewątpliwie przyszło i do wszystkich naszych wielkich nauczycieli. Albowiem czyż nie pochodzi wszystko od Boga? I to, co potrafi jedna ludzka istota, potrafią także wszyscy. Wiemy, że nadejdzie czas, kiedy się przekonacie, iż Bóg gotów jest i pragnie objawić Siebie wszystkim ludziom, tak jak objawił się Jezusowi i innym. Wszystko, co powinniśmy czynić, to pragnąć Go przyjąć. Wierzymy czystością serca, że wszyscy ludzie zostali stworzeni jednakowymi i stanowią jedność człowieczeństwa; że owe potężne dzieła czynione przez Jezusa mogą być i będą czynione przez wszystkich. Przekonacie się także, że w dziełach tych nie ma nic tajemniczego. Tajemniczość zawarta jest tylko w śmiertelnym ludzkim pojęciu o nich. Rozumiemy doskonale, że przybyliście do nas z umysłami mniej lub bardziej nastawionymi sceptycznie. Żywimy nadzieję, że pozostaniecie tu, by widzieć nas takimi, jakimi jesteśmy w rzeczywistości. Co się zaś tyczy naszej pracy i osiągniętych wyników, to pozostawiamy wam całkowitą swobodę aprobowania lub odrzucenia ich, według waszego uznania. |